
siemię lniane Herbapol
Cześć 🙂
Do pewnych rzeczy się dojrzewa, to jasne. Z czasem przestajemy obgryzać paznokcie, zamieniamy komunikacje miejską na rower, chipsy do wieczornego serialu na zieloną herbatę, a poranną kawę na jogging wokół osiedla. Z czasem zmienia się wszystko.
Nagle się okazuje, że tzw. „babcine mądrości” przestają być majaczeniem tetryka, a zaczynają nabierać sensu. Ba! Sprytnie przemycamy je do naszego nowoczesnego i współczesnego życia.
Tak zaczęła się moja przygoda z siemieniem lnianym. Z dzieciństwa pamiętam gotującą się galaretowata papkę na kaflowej kuchni. Babcia mówiła, że to zdrowe, a my się wzdrygaliśmy, przyglądając temu dziwactwu. Po tym jak sprzedałam w aptece chyba tysięczne opakowanie nasion lnu zwyczajnego, zapytałam samą siebie: „ o co z tym siemieniem chodzi?”. Postanowiłam to zbadać.
Mądre książki informują, że w swym składzie nasiona lnu zawierają:
- wielo- i jednonienasycone kwasy tłuszczowe
- błonnik rozpuszczalny i nierozpuszczalny
- białka
- witaminy z grupy B i E
- flawonoidy
- fitoestrogeny
- lecytynę
- minerały : cynk, żelazo, magnez i wapń.
Ze względu na tak bogaty skład należą do produktów wysokokalorycznych – 1 łyżeczka (9g) to ok. 46kcal.

siemię lniane Herbapol
Składniki zawarte w siemieniu lnianym umożliwiają następujące właściwości:
- działanie regenerujące i osłonowe na przewód pokarmowy (wykorzystywane w schorzeniach wrzodowych żołądka i dwunastnicy), poprawa perystaltyki jelit, regulacja wypróżnień, redukcja zaparć i wzdęć
- obniżenie cholesterolu we krwi
- zmniejszenie wchłaniania glukozy z przewodu pokarmowego
- redukowanie zmian miażdżycowych
- profilaktyka przeciwnowotworowa
- są alternatywnym źródłem kwasów omega 3 dla osób nielubiących ryb
- nawilżanie i powlekanie błon śluzowych górnych dróg oddechowych, a więc pomocniczo w kaszlu, zapaleniach krtani i gardła
- remedium na zniszczone włosy i paznokcie.
Po nadrobieniu zaległości w teorii uruchomiłam praktykę. Od 2 tygodni dzień zaczynam od zalania wrzątkiem 2 łyżeczek nasion, na czas brania prysznica :). Powstały napar wypijam na ciepło (takie lepiej smakuje i rozgrzewa organizm w te jeszcze chłodne poranki), a na końcu zjadam ziarenka. TAK! Też na początku myślałam, że nie przejdzie mi to przez gardło. Ale gdy ziaren z wodą się nie gotuje, tylko zalewa, wówczas powstaje mniej kisielowata konsystencja, całkiem do zniesienia. Pijąc siemię warto pamiętać o dostarczaniu większej ilości płynów do organizmu.
Czy po 14-stu dniach dostrzegłam faktycznie jakieś zmiany? Póki co zauważyłam poprawę gastrologiczną. Skończyły się wzdęcia i niestrawności spowodowane stresem, szybkim jedzeniem i kawą. Nie mam problemów z glukozą czy cholesterolem, więc ciężko mi będzie ocenić te właściwości. Natomiast na poprawki urodowe (włosy, paznokcie) na pewno potrzeba więcej czasu, dlatego z pewnością wspomnę o efektach tej długoterminowej kuracji za jakiś czas.
A co robić, gdy „kleik” nie przechodzi nam przez gardło? Ziarna można dodawać do musli, do jogurtów, kefirów, owsianek, twarożków, do wypieków typu chleb pełnoziarnisty czy kruchych ciasteczek. Łatwo je też przemycać w sałatkach i zupach, a także mieszać z kaszą lub ryżem do obiadu.
Dla sceptyków spożywczych zastosowań mam też inny przepis. Możemy podgotować ziarna z wodą do uzyskania żelowej konsystencji i w powstałej papce maczamy paznokcie lub nakładamy ją jako maseczkę na włosy. Te eksperymenty jeszcze przede mną, a póki co moje codzienne menu dostało małą „kropkę nad i”. Ba! Kropki:)
A Wy macie jakieś doświadczenia z nasionami lnu? Macie jakieś ciekawe przepisy?
Miłego dnia, pozdrawiam, Euceryna *
też lubię tego gluta 😀 nie jestem systematyczna, ale faktycznie – fajnie się komponuje z koktajlami i twarożkiem. polecam.
Siemię jest genialne, a próbowałaś na słodko? 2 duże łyżki siemienia zalewa się 2 szklankami wody, gotuje ok 10-15 minut mieszając, jak osiągnie się pożądaną gęstość dodaje się owoce, np. posiekane truskawki czy maliny i łyżeczkę miodu do smaku. spróbuj :]
To prawda – siemię ma wspaniałe właściwości i jednocześnie jest mało doceniane. Ja do kleiku dodaję tarte jabłko, mniam! A do różnych potraw przemycam świeżo zmielone siemię.
Ja tez uzywam siemienia lnianego! Jest jedynym lekiem jaki do tej pory znalazlam na ostre bole zoladka. Moj zoladek niestety tak reaguje na stres – baaardzo boli. Zanim odkrylam te magiczne nasionka, to musialam po prostu przeczekac bol, czasami do kilku godzin w wielkich meczarniach. Teraz tylko zalewam wrzatkiem i pije na cieplo. Po 5 MINUTACH bol po prostu znika…
A co z siemieniem w proszku? Które lepsze? I czy przy zespole jelita w(d)rażliwego można stosować? Mam wrażenie, że to własnie może pomóc i wyregulować naprzemienne zaparcia oraz pomoże „rozkurczyć” jelita ściśnięte stresem, mam rację Euceryno? 🙂
Generalnie za lepsze uchodzi to w nasionach, niezmielone i nie odtłuszczone. Niemniej przy wrażliwych jelitach polecam właśnie w proszku, bo może dojść do podrażnień lub zbyt mocnego efektu. Niemniej ja bym spróbowała od małych ilości, nie ma co się uprzedzać, jeśli istnieje szansa na lepszą kurację. Pozdrawiam, E*